Idąc do kina spodziewlam się spokojnego obyczaju z nawiązką romantyki. Ale gdy po seansie wychodzilam z sali, byłam oniemiała. Ten film jest to według mnie najlepsza kom.rom + dramat roku. Reżyseży często robią dwa rodzaje filmów w jednym, ale nie wychodzi im to najlepiej, ale w filmie PS,kocham cię, było to zrobione genialnie. Jednocześnie w dramacie kupa komedii i romantyzmu. Polecam wszystkim-naprawde warto!
Jakim cudem poszłaś do kina na "Ps I love you" skoro ten film ma w Polsce premierę w Walentynki przyszłego roku? No, chyba że to kino było w Czechach albo w Irlandii.
Więc, wiedźmo :D u mnie w radomskim kinie Helios, z okazji drugiej rocznicy utworzenia kina, były pokazy przedpremierowe Ps.Kocham cię oraz Jeszcze raz. Kto ma ochote prosze sprawdzić w mieście radom na stronie www.heliosnet.pl pozdrawiam
W Rzeszowie też były:D:D Na mnie film również zrobił bardzo pozytywne wrażenie, sama byłam zaskoczona, zarówno momenty śmieszne jak i wzruszające. Super:)
Ja byłam w Atlanticu na Nocy z komediami i film zrobił na mnie powalajace wrazenie!
Pośmiałam się, popłakałam, masa wrazeń- naprawdę warto zobaczyć :)
Nie mam zamiaru. Obejrzalam trailer i umarłam z przesłodzenia. Może on i jest tam uroczy, ale sama uroczość mi nie wystarcza.
Obejrzałaś trailer? Niesamowite! Ty, to jesteś normalnie królowa! Brawo! Skoro stać cie jest na osądzenie filmu 100minutowego w 3minutowej zapowiedzi to jestes genialna. Nawet najwieksi krytycy tego nie potrafią. Wiesz wiedźma...najpierw się weź za film a po tem go oceń, a nie wyjeżdżasz z takimi komentami. Ale z drugiej strony bogu niech bedą dzięki że umarłaś z tego przesłodzenia. A to, ze uroczość ci nie wystarcza to sie domyslamy po twoim niku i zachowaniu...
ola ma racje- po trailerze nie ocenisz filmu
film jest przegenialny-lzy lały mi sie ciurkiem, napewno dostarcza wiele emocji, gra aktorska na bardzo wysokim poziomie
jeden z najlepszych filmow, jakie ogladalam w zyciu, zaraz obok Brokeback Mountain
Mmmm, jazda ad personam, jak widzę. Bardzo merytoryczna i niezwykle kulturalna odpowiedź. Brawo.
Nie oceniłam całego filmu. Oceniłam trailer jako ociekający sacharyną i zniechęcający mnie do obejrzenia tego dzieła. Nie wiem czy wiesz, ale po to właśnie są trailery żeby widz mógł wstępnie ocenić czy mu się na dany film chce iść, czy nie. Z mojej oceny wynika że nie, to nie moja bajka i nie lubię Butlera, takim, jakim się pojawił w owym trailerze. To już wolę po raz milion pierwszy obejrzeć sobie "Dear Frankie".
Nie ma sensu sie sprzeczac, ja nie oceniam filmow po trailerach bo zauwazylam ze czym gorszy trailer tym lepszy film. Tak jak Spilberg i czy M.Bay robią beznadziejne trailery alr to specjalnie aby po tem zaskoczyc widza :D
Droga wiedźmo.Wielokrotnie miałam okazję się rozczarowac filmami właśnie z powodu trailer'ów.Niejednokrotnie, po obejrzeniu bardzo dobrej reklamy filmu, oczekiwałam super, extra niewiadomo czego...niestety w wielu przypadkach potwierdza się reguła - fantastyczna reklamówka, dobrze nagłośniony film, a samo dzieło do przysłowiowej "bani"...Właśnie wróciłam z filmu "P.s. I love you".Nigdy nie widziałam żadnej jego reklamy i dzięki Bogu.Na nic się nie nastawiałam. Poszłam na tenże film przez zupełny przypadek - widziałam już większość nowości granych o 18:00 (mam wykupioną kartę stałego klienta w cineworld Dublin.Płacąc 20euro miesięcznie mogę spędzac całe dnie w kinie, jeśli mam tylko taką ochotę) i tylko to akurat leciało.Nie byłam zbyt podekscytowana, jednakże kiedy opuszczałam kino byłam bardzo zadowolona...Moim mottem zawsze było i będzie - obejrzeć, a potem oceniać!
Film lepszy od książki. Mniej lukrowaty i bardziej przystający do realiów. A Butler? Tu coś dla Wiedźmy: Jak Ty, absolutne fanka przystojnego Pana GB, możesz nie chcieć iść na ten film? Gerard jest tam tym facetem o ktorym czytalaś rok-dwa lata temu: we wlasnej biżeterii(sic!) gra siebie samego. Jedyne, co różni go od bohatera filmu, to to, że nie umiera na raka mózgu...i na pewno nie jest taksówkarzem. Reszta, to może być on...
Nah, absolutnie nie. Gerard jest tam tylko Gerrym Kennedym i nikim więcej. Owszem, na pewno zostawia w tej postaci, jak w każdej granej przez siebie, ślad swojej osobowości, ale postać z filmu pozostaje tylko postacią z filmu. Ten piękny pan w technikolorze nie jest Gerardem, Gerard Butler to zbyt złożone zjawisko żeby się je dało wcisnąć w takie prościutkie lukrowane ramki. O tak, jest tam takim, jakim milijony fanek chciałyby go widzieć. Ale sobą? Nie. Dalece nie.
Widziałas film? Wcale nie jest wcisniety w lukrowne ramki. Gerry Kennedy nie jest cukierkowatym gosciem. Blizej mu do Gusa z Lucy Sullivan niz aniola. Wlasnie dlatego bardziej podobal mi sie film niz ksiazka. A Butler wydaje sie byc tak naturalny, ze albo jest to mistrzostwo aktorstwa (wreszcie!) albo nic nie musial grac.. A tak wogole, Wiedźma, piszesz o Butlerze tak autorytatywnie... "Złożone zjawisko"- znasz go osobiście?
Butler wydaje się być naturalny, bo na tym polega jego praca, ostatecznie nie jest to żaden Trzeci Brat Mroczek, tylko wysoce utalentowany aktor. Nie mówiąc o tym że role w których nic nie trzeba grać po prostu nie istnieją. Zresztą, kto czytuje wywiady z Gerardem, ten pewnie czytał i tę rozmowę w której Gerry podkreślał iż różni się od postaci którą wykreował w "P.S. I love you".
Ależ, nie twierdzę i nie zamierzam twierdzić iż jestem posiadaczką wszelkich prawd absolutnych o charakterze Gerarda. Znam go jedynie na tyle na ile sam chce się odsłaniać w wywiadach i innych sytuacjach publicznych, wszelkie zaś wnioski jakie z moich obserwacji wyciągam mogą być błędne. To oczywiste. Uważam go jednak za człowieka o niezwykle zlożonej osobowości, który wszelkie ramki w jakie spróbują go wtłoczyć rozsadzi z hukiem.
Butler jest bardzo średnim aktorem.
"Znam go jedynie na tyle na ile sam chce się odsłaniać w wywiadach i innych sytuacjach publicznych." No, właśnie...
Pozwolisz że się nie zgodzę? Znakomite role w "Upiorze w operze", "Dear Frankie", "Beowulfie" i "300", bardzo dobry występ w "Attyli", przyzwoita rola w, skądinąd niemożebnie kiczowatym "Draculi 2000"... Ten facet ma talent.
Z "Dear Frankie" i POTO się zgodzę. W "Drakuli 2000" właściwie "trzymał" cały film. Ale za to w "Attyli" tylko wyglądał, niestety... nie porywał i az dziw, że Hunowie pod takim przewodnictwem dokonali takiego podboju. Ale tez moze to wina scenariusza.